sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział drugi. Szklany sufit.



Rozdział drugi. Szklany sufit


Jest cel.
Jest droga, którą trzeba pokonać.
Jest determinacja, która powoli gaśnie.
Nie ma kierunkowskazu ani mapy.


Wiedziałam, że będzie ciężko, ale nie sądziłam, że aż tak.

Świat do którego próbuje wniknąć mam wrażenie jest bardziej hermetyczny aniżeli świat anoreksji.
Zamknięte środowisko ludzi, którzy niczym hieny bronią zawzięcie swego terytorium.

Nie bacząc na to jaki człowiek stoi przed nimi. Nie ważne czy coś umie, nie ważne czy to robić chce. Nie i kropka.
Nie wpuszczamy go do siebie.

Tak jakbym mogła im zaszkodzić, przeszkodzić....nie wiem.

A może jednak wiem czego tak uparcie bronią....

Świat do którego próbuje wniknąć mam wrażenie bardzo zamknięty jest na kobiety. Zbyt kruche i wątłe? Zbyt emocjonalne i miałkie?
We Wrocławiu jedna kobieta pracuje w tej profesji.

Ja chce być tą drugą.

Oczywiście już zdążyłam usłyszeć, że ma postura stanowi o problemie, że rady na pewno nie dam.

Teraz coraz bardziej wydaje mi się, że to nie trup mnie w przyszłości powali ale niechęć ludzi i zamknięcie na danie mi szansy na rozwój i zdobywanie doświadczenia.












sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział pierwszy. Do widzenia.









Zamiast dzień dobry napiszę do widzenia- i nie, nie dlatego, że odchodzę ale dlatego, że ten zwrot najczęściej zapewne usłyszę w przyszłej pracy.

Do widzenia  
w głębszym sensie. Nieodwracalnym. Nieuchronnym.

Znowu męczę się jak zacząć, jak napisać czy też opisać to co dzieje się w mym życiu
A właściwie co wydarzać się będzie. I wiem, że już dosyć niedomówień, niejasności i tajemnic.

Wielu się zdziwi, wielu się zakrzywi...zapytacie dlaczego właśnie to?

I chyba nie ma jednej odpowiedzi.

Nie ma tej właściwej....

Czy się nie będę bać?

Myślę, że dziewięć lat permanentnego umierania nauczyło mnie obcować z tym tematem.

Pół roku temu, w czerwcowy wieczór zasiało się we mnie ziarno. Ziarnko kiełkowało przeobrażając się w podjęcie decyzji.

Trudnej nie ukrywam.

Nie wiem co mnie czeka,  ale wiem jaką drogę będę musiała przejść.

I być może dla jednych będzie to droga zakończona murem, którego nie będę w stanie przebić to czy jeśli tego właśnie chcę, tego pragnę to nie warto próbować?

Przeszkód w moim życiu i tak było już dużo. Udało się. Żyję.

Przeżyłam by teraz zająć się  u m i e r a n i e m.

A właściwie formą dokonaną.

Ś m i e r c i ą.





instagram

                                                                             







środa, 7 stycznia 2015

Dlaczego mnie nie ma.

Zaspany wzrok, kołdra, kubek ciepłej herbaty( ta o smaku truskawkowej babeczki jest przepyszna).
Lajla śpiąca na kolanach. Cisza w domu, lampki choinkowe rozwieszone na ścianie oświetlają puste wnętrze.

Miotając się w swojej bezczynności włączam laptopa i piszę.
Teraz i tu. Wiele razy próbowała już. Za każdym razem przerywając po dwóch zdaniach. Nie umiem? Nie chcę? Boję się?

Tkwię w niepewności, wiecznym czekaniu. A brak dostatecznej ilości cierpliwości czyni mnie wysoce płochliwą istotą. Chciałoby się już. A jak nie już to przynajmniej chciałoby się mieć pewność, że TO się uda.

TO. Wielka tajemnica, która już nie długo zostanie odkryta.
Niby nic wielkiego a dla mnie tak cholernie ważnego.
Ów cel którego tak uparcie szukałam. I znalazł się. W zwyczajny czerwcowy wieczór. Moment. Serce, które zabiło szybciej. Pytanie- "a może to właśnie to?" Odpowiedź, która kiełkowała aż wyrosła na zdecydowane "tak, to to".

Od listopada wyznaczając sobie cele. Listę z pozycjami do odhaczenia.
Kurs wizażu, spotkania w urzędzie, na Uniwersytecie medycznym, przymiarka do nowego bloga. Niby tyle już wiem, ale przecież żeby się udało potrzeba jeszcze tyle.

Szczęścia czasem myślę. Czy ja go mam aż tyle?



edit.
Nie wiem czy będę tu regularnie, a po ilości odwiedzin wiedzę, że zaglądacie tu dość często. Dziękuje.
Częściej jestem TU czyli na instagramie.



Pierwszy śnieg Lajli